sobota, 28 lutego 2015

Moja książka - Prolog

Ach, dawno mnie tu nie było. Przy poście dotyczącym zawieszenia bloga wspomniałam, że chcę poświęcić się bardziej pisaniu książki. Tak też zrobiłam, chociaż ciągle zaczynałam od nowa. Mimo wszystko tematyka pozostała taka sama. Fantastyka to mój ulubiony gatunek i w  każdej z moich książek (a zaczynałam 4 razy, skończyłam jedną) przynajmniej trochę pojawia się tej fantastyki.
Dzisiaj chciałabym podzielić się z wami prologiem. Jeśli Wam się spodoba, komentujcie i piszcie, jeśli chcecie rozdział 1.

              Wraz z rodzicami przekroczyłam próg budynku, który za parę tygodni miał być moim domem. Od samego początku wściekałam się na rodziców za tę decyzję o przeprowadzeniu się. Teraz również nie byłam do tej zmiany otoczenia pozytywnie nastawiona, ale siedziałam cicho, bo wiedziałam, że klamka zapadła.
             Weszliśmy do ledwie zipiącej windy, chociaż budynek z zewnątrz wyglądał porządnie. Rozejrzałam się po wnętrzu, które mnie nie zachwyciło. Zielone, mdłe ścianki i wytarte guziki. Zdziwiłam się, jaki kontrast stanowiła winda z korytarzem, który zobaczyłam po opuszczeniu windy. Ponieważ zbliżały się święta, w rogu stała choinka przystrojona w piękne bombki i łańcuchy. Na ścianach wisiały obrazy przedstawiające martwą naturę, niestety kilka z nich zostało pomazane przez miejscowych łobuzów.
               Właściciel budynku poprowadził nas do zwyczajnych metalowych drzwi z numerem 116. Nacisnął klamkę. Mieszkanie było otwarte.
- Jest tutaj pięć pomieszczeń: dwie sypialnie, salon połączony z jadalnią, kuchnia i łazienka. - opowiadał mężczyzna - łazienka jest urządzona, wszystko zostało dokładnie wyczyszczone. Tutaj, po prawej stronie znajduje się idealny pokój dla pańskiej córki. - spojrzał na mnie uśmiechając się przyjaźnie - Idź, zobacz, czy ci się podoba.
Posłusznie ruszyłam do wskazanego mi pokoju. Pachniało w nim świeżo nałożoną farbą, ale mimo wszystko ściany były suche, pomalowane na jasnoniebieski kolor. Podobało mi się tu. Już zaczęłam wyobrażać sobie ustawienie mebli. Ogarnęło mnie podniecenie i poczułam gorąco w prawej dłoni. Zdziwiona, spojrzałam na rękę. Zobaczyłam, że linie papilarne są zaczerwienione, żarzyły się jak węgiel w piecu. Z oddali słyszałam rozmowę rodziców. Ich ton wskazywał na to, że przyszły dom im się podoba. Mi również.
Patrzyłam nadal na moją rękę i czułam palące ciepło. Kiedy usłyszałam kroki rodziców, linie przestały się świecić. Obróciłam się i spojrzałam rodzicom w oczy z szerokim uśmiechem mimo przerażenia wydarzeniem, które chwilę wcześniej miało miejsce.

2 komentarze:

  1. świetna opowieść,radze ci nie dodawać jej tu bo ktoś sobie ja przywlaszcy

    OdpowiedzUsuń

Mam nadzieję, że post Wam się podobał! Liczę na Wasze opinie, motywują mnie do dalszego pisania!